Jak się widzisz za 5 lat? Co chcesz osiągnąć za 10 lat?
Pamiętasz, jak po raz pierwszy ktoś zadał ci te pytania? Jak na rozmowie kwalifikacyjnej mówiłeś coś o rozwoju, stanowiskach kierowniczych? Plątałeś się w zeznaniach, sam nie wiedząc co bredzisz?
Do niedawna było to najgorsze pytanie, jakie ktokolwiek mógł mi zadać. Nie wierzyłam, że takie długie planowanie ma sens, bo nie wiedziałam co jeszcze może mnie spotkać. Gdzie będę, co zrobię, gdzie rzuci mnie los.
Do czasu kiedy nie natrafiłam na Mirka Burnejko i jego metodę Trzech Poziomów, która uświadomiła mi, że nie chodzi o płynięcie z prądem, ale o to, czego chcę i kiedy chcę to osiągnąć.
Kim jest Mirek Burnejko?

Być może obił ci się o oczy szalony człowiek, który w 2016 roku postanowił, że będzie nagrywał vloga codziennie przez cały rok. Potraktowałam go wtedy jak internetowy ewenement, ot kolejną internetową gwiazdkę, która szybko się spali.
Z tym, że Mirek nie przestawał. Nagrywał i nagrywał, a z każdym nowym vlogiem okazywało się, że jest coraz bliżej swoich ambitnych i trochę szalonych celów. Nikt mu ich nie załatwiał, nie działy się żadne czary-mary, po prostu planował i z żelazną konsekwencją realizował swoje plany.
Na jego blogu Trzy Poziomy możesz zobaczyć, co już udało mu się osiągnąć. Prowadzi trzy firmy, buduje dochód pasywny, prowadzi kursy, do tego pisze wiersze i biega w ultramaratonach. Konsekwentnie, dzień po dniu realizuje to, co zaplanował sobie i założył.
A wszystko w ramach własnego, autorskiego systemu, zwanego Trzema Poziomami.

Czym są Trzy Poziomy?
Trzy Poziomy to pewien sposób zakładania i realizacji celów, będące połączeniem wielu technik – Getting Things Done, metody Kaizen, budowania ambitnych (ale SMART!) celów, a także prostych zasad grywalizacji, nakazujących podzielenie każdego planu na wspomniane poziomy i nagradzanie się za ich osiągnięcie.
Osobno nie są to najbardziej odkrywcze metody na świecie. Każdy z nas wie przecież, że cele powinny być określone w czasie, zapisane, a bez dobrego planowania nie da się za dużo osiągnąć.
Mirek połączył te wszystkie metody w sprawny i działający system. Począwszy od wyboru naprawdę agresywnych celów, rozłożenia ich na osi czasu, podzielenie na poziomy i – co najważniejsze – codzienną pracę nad realizacją każdego z nich.
Tego systemu uczy w ramach kursu online, którego zostałam absolwentką. Mimo, że nie zawsze podoba mi się, w jaki sposób go promuje (bo wchodząc na podstronę kursu możesz odbić się od Zdań W Których Wszystko Zaczyna Się Wielką Literą i opisu, który momentami brzmi jak kołczingowe voodoo, to jednak w środku znajdziesz rzetelny, bardzo przyziemny i efektywny sposób planowania 10 lat, roku, miesiąca, tygodnia czy dnia.
Jak Trzy Poziomy zmieniają myślenie o życiu, wszechświecie i całej reszcie?

Żeby nie odbierać Mirkowi chleba (Trzy Poziomy to odpłatny kurs, którego jestem absolwentką), powiem tylko o jednym, najważniejszym dla mnie elemencie, który totalnie zmienił moje myślenie o przyszłości.
Trzy Poziomy uczą, by mieć odwagę postawić przed sobą naprawdę ultraambitne cele. Chcę zarabiać 50 tys. miesięcznie. Chcę wspiąć się na Kilimandżaro. Chcę przeczytać 70 książek w rok. Chcę kupić ogromny dom w górach.
A potem zwyczajnie, metodycznie, rozłożyć je na osi czasu i podzielić na coraz mniejsze cząstki tak, by zawsze mieć przed sobą najmniejszy, łatwy do wykonania krok. By przeczytanie 70 książek zaczynało się od 1 strony, a wspięcie na Kilimandżaro od zakupu ksiązki o wspinaczce wysokogórskiej.
A ponieważ większość naprawdę ambitnych celów jest niemożliwa do zrealizowania w rok, a nawet w 3 czy 5 lat, nagle okazuje się, że nasza oś sięga 2029 roku, albo i jeszcze dalej. Potem pozostaje już tylko podzielenia ich na 3 poziomy i skupienia całych sił na tym, by osiągnąć pierwszy z nich.
W myśl zasady Trzech Poziomów ustawiony jest on dość nisko, by szybko osiągnąć „quick win” i mieć szansę zrewidowania, czy faktycznie nam na tym celu zależy.
I tak w niecałe 13 tygodni (tyle trwa kurs, ale bez problemu można przerobić go szybciej) postawiłam przed sobą 30 turboambitnych celów. Zgodnych z moimi przekonaniami, ukrytymi pragnieniami i tym jak chciałabym, żeby wyglądało moje życie w przyszłości.
Jest tam wszystko – od częstszych kontaktów z rodziną po takie ekstrawagancje jak zobaczenie Bajkonuru w momencie wystrzelenia załogi na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Najdalszy z nich, który wymaga czasu i pieniędzy ma termin na za 10 lat. Najprostsze dzieją się już teraz, a termin ich realizacji przypada najpóźniej na koniec 2019.
Co da się osiągnąć z Trzema Poziomami?
Do tej pory z kursu Mirka skorzystało blisko 600 osób. Przebiegli ultramaratony, założyli nowe firmy, udało im się medytować przez 365 dni albo wspólnie z żoną chodzić na randki co miesiąc. Jak widzisz, Trzy Poziomy można stosować do dowolnego celu, jaki sobie założysz. Ważne, by był on zgodny z tobą i ustawiony na osi czasu. Resztę „załatwia” system. A raczej daje ramy, dzięki którym można pewnie przeć do przodu.
Warto zobaczyć samą podstronę kursu i to, co o jego efektach mówi sam jego twórca, czyli Mirek, który sam jest najlepszym przykładem na to, że dobra organizacja i plan pomaga przenosić góry.
Moja długo odkładana decyzja o zmianie profilu bloga, ten cykl i wszystko, co wokół Life Geek się dzieje to również efekt moich planów w ramach Trzech Poziomów. Nie sądzę, bym kiedykolwiek się na to zdecydowała, nie ustalając najpierw szczegółowych planów na najbliższe kilka lat. Bo taki celowo-marzeniowy timeline też mam zrobiony.

Gdzie podejrzeć ludzi, którzy pracują z Trzema Poziomami?
Jako, że częścią Trzech Poziomów są comiesięczne, pisemne podsumowania (dla samego siebie), wiele osób decyduje się założenie publicznych blogów by dzielić się swoimi osiągnięciami z innymi.
Poniżej znajdziesz spis tych, które udało mi się znaleźć – niech będzie inspiracją do stawiania sobie własnych, ambitnych celów i sięgania wysoko.
Jeśli prowadzisz bloga związanego z Trzema Poziomami i chciałbyś dołączyć do budowanej tu listy, to koniecznie daj znać w komentarzu poniżej lub skontaktuj się ze mną!
Trzy Poziomy – czy warto?
Nieczęsto będą się na blogu pojawiać wpisy-recenzje kursów online (choć jeśli chcielibyście widzieć więcej tego typu wpisów, to walcie jak w dym!), ale niewątpliwie Trzy Poziomy zrobiły na mnie tak ogromne wrażenie, że musiałam się tym z Wami podzielić, właśnie w miesiącu związanym ze smart-planowaniem.
Uważam, że to obecnie najlepszy, najpraktyczniejszy i dający najwięcej kurs online, na jaki możecie przeznaczyć swoje pieniądze. Być może nie zagustują w nim guru produktywności, ale jeśli tak jak ja – masz marzenia, a nie wiesz jak zabrać się za ich realizację, chcesz poukładać sobie w głowie i w życiu sporo spraw, to koniecznie zastanów się, czy Trzy Poziomy nie są dla ciebie.
Obecnie kurs nie jest sprzedawany (nie mam więc żadnego interesu w polecaniu go), ale powróci ze zdwojoną siłą (;)) już w marcu 2019. Warto więc już teraz odkładać na niego pieniądze.
Zdjęcie: Mohamed Nohassi / Unsplash
Ciekawy pomysł, szanuję, ale za nic nie pasuje do mojej sytuacji życiowej i temperamentu. Moim jedynym stałym celem życiowym jest skończenie studiów i/może doktorat, a dla zaplanowania tego poradników nie potrzebuję, bo studia to instytucja nieźle wywierająca presję ;) Wielkich celów nie chcę mieć. Czy to nie jest trochę niebezpieczne? Skupiasz tyle lat na czymś, co może się w ostatniej chwili rypnąć. Dla mnie już wybieranie tematu licencjatu było masakrą – jak to mam cały rok pisać o tym samym? Nie tylko że nudne, to jeszcze jest ryzyko, że znajdę lepszy temat po drodze i będę sfrustrowana, że go nie napiszę. Szanuję ludzi, którzy robią wielkie plany i rzeczy, ale ja aktualnie taplam się w swoich nizinnych, studenckich planach.
Nie, czekaj, jakie wielkie plany? Nie mówimy o wielkich planach, ale o ambitnych planach. Naprawdę nie masz jakiś marzeń do zrealizowania? Ja w swoim planie mam nawet takie rzeczy, jak nauczenie się szyć (moim końcowym poziomem jest uszycie sobie marynarki, a poziomem pierwszym – uszycie chusteczek dla psów), albo to, żeby dzwonić do Taty raz w tygodniu.
Nikt nie mówi, że trzeba od razu wchodzić na Kilimandżaro, po prostu powolutku zacząć realizować to, co chciałabyś zrealizować. I zmieniać, poprawiać i porzucać cele, o których tylko wydawało ci się, że chcesz je zrobić. :)