Na początku pracy na swoim dałam się uwieść romantycznej wizji. Będę pracować skąd chcę i kiedy chcę. W domu zacznę pisać tekst w biurze, a skończę na kanapie. Szybko okazało się, że praca z laptopem w łóżku może i dobrze wygląda na Instagramie, ale nie jest ani zdrowa, ani produktywna.

// Tekst powstał przy współpracy z firmą Philips //

Kiedy mój kręgosłup i nadgarstki zaczęły domagać się większej ergonomii, zaopatrzyłam się w zewnętrzne peryferia – mysz i klawiaturę. Ale po kilku miesiącach zrozumiałam, że to nie wystarczyło. 

Mały 13-calowy monitor nie wytrzymywał starcia z dokumentami, stronami internetowymi i projektami, pomiędzy którymi musiałam się stale przełączać. Wtedy zrozumiałam, że potrzebuję monitora do pracy – a najlepiej dwóch. 

Mniej-więcej w tym czasie z pomocą przyszedł Philips, który zaproponował mi przetestowanie, jak efektywna jest praca na dwóch monitorach jednocześnie. Do testów wybraliśmy 24’ modele 242E2FA i 243B1JH, dedykowane pracującym na swoim profesjonalistom, którzy cenią sobie wygodę, ale również mobilność. 

Dwa monitory do pracy zdalnej i laptop – czy to się uda?

Czego obawiałam się najbardziej? Miliona kabli. A dokładniej – miliona przejściówek. Pracuję na MacBooku, który jest niekompatybilny z wtyczkami, używanymi przez zwykłych śmiertelników. ;) A to oznacza przejściówki, przejściówki, przejściówki. 

W związku z tym nie spodziewałam się niczego w kwestii wygody podłączania laptopa do monitora – ot, kolejna niedogodność, jakiej doświadcza każdy, kto próbuje podłączyć cokolwiek do MacBooka. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że monitor 243B1JH ma kabel USB-C, umożliwiający wpięcie urządzenia bezpośrednio w macowy port. Co więcej, okazało się, że to bezpośrednie połączenie ładuje też laptopa. Czyli nie tylko jedna przejściówka, ale i jeden kabel mniej! To zresztą jedna z moich ulubionych funkcji. Mogę mieć ładowarkę podłączoną w zupełnie innym pokoju, a w domowym biurze ładować MacBooka bezpośrednio z monitora.

Tak wygląda połączenie mojego laptopa z monitorami.

Kabli byłoby jeszcze mniej, gdybym miała na podorędziu laptopa z Windowsem. Monitory Philips obsługują technologię daisy chaining, to znaczy można je podłączyć jeden do drugiego, zamiast oba do laptopa. Niestety, w Macbookach nie jest to takie proste, więc w ruch poszła stara-dobra przejściówka. Na szczęście mój Mac ma więcej, niż jedno wejście USB!

Ustawienia, za które twój kręgosłup (i twoje oczy!) ci podziękują

Jak pewnie wiesz, jestem ogromną zwolenniczką ergonomicznego biura, czyli takiego, które wspiera naturalne ułożenie naszego ciała przy pracy. No bo przecież nie da się ukryć, że praca przy komputerze nie jest najzdrowszą aktywnością na świecie. To dlatego tak ważne jest, by przykładać szczególną uwagę do tego, jak i na czym pracujemy.

Były już na Life Geeku ergonomiczne krzesła, pisałam o ergonomii zewnętrznych klawiatur i ergonomicznych myszek. Do kompletu warto dodać też monitory, w które przecież wpatrujemy się po kilka godzin dziennie. 

Jeśli chcesz, by praca przy komputerze jak najmniej obciążała twój kręgosłup, musisz umieścić ekran na wprost oczu. Dokładniej tak, by górna krawędź monitora znalazła się na wysokości wzroku.

Ciekawa byłam, jak rozwiązane jest to w monitorach Philipsa, które przecież reklamowane są jako ergonomiczne. Dobra wiadomość –  243B1JH ma regulowaną wysokość i można go bardzo łatwo dostosować do siebie, nawet jeśli użytkownik jest naprawdę wysoki. Drugi model, 242E2FA tej regulacji niestety nie ma, na szczęście dla mnie ekran kończy się na idealnej wysokości. Jeśli jednak jesteś wyjątkowo wysoki, skorzystaj raczej z opcji z regulacją.

Ale na regulowaniu wysokości się nie kończy. Philips dba o komfort użytkowników również software’owo. Oba monitory, które testowałam, mają funkcję LowBlue Mode, redukującą ilość niebieskiego światła emitowanego z monitora. Można ustawić ją od bardzo niskiej (ale jednak zauważalnej) aż po naprawdę żółtą. 

Jeśli zainwestujesz w droższe modele, możesz też skorzystać z funkcji ErgoSensor, dzięki której monitor ostrzeże cię, jeśli siedzisz za blisko monitora lub się garbisz albo funkcji SmartErgoBase, dzięki której monitor zamontujesz pionowo, co pokochają głównie programiści.

Drugi monitor do pracy zdalnej a produktywność – czy to ma sens?

Naukowcy z University of Utah przeprowadzili badania dotyczące pracy na dwóch monitorach. Okazało się, że dodatkowy ekran może oszczędzić nawet 2,5 godziny dziennie i zwiększyć produktywność od 10% do nawet 40%. Jednocześnie ilość błędów popełnianych przez badanych zmalała aż o 33%.

Naukowcy z Utah wykazali też, że im większy monitor, tym bardziej produktywni jesteśmy (tak, amerykańscy naukowcy mierzą takie rzeczy!). Najlepiej pracować na monitorach od 20 cali w górę. Tak więc, małe, zgrabne, pięknie wyglądające na Instagramie laptopiki do 15 cali niestety nie są najlepszym narzędziem do pracy – szczególnie, jeśli siedzisz przy komputerze po kilka godzin dziennie. 

Związek między rozmiarem ekranu i konfiguracją stanowiska (jeden lub dwa monitory) a wzrostem produktywności podczas wykonywania określonego zadania.
Źródło: University of Utah, 2008 (Polska wersja)

Tyle mówi nauka. Ale nie potrzebowałam amerykańskich naukowców, żeby odczuć, że przesiadka na dwa 24 calowe monitory była jak zamiana malucha na mercedesa. 

Ale! Jak to mówią w Spider-Manie: Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność! 

Praca na dwóch monitorach będzie tak produktywna, jak… sam sobie na to pozwolisz.

Dlatego nie byłabym sobą, gdybym nie podrzuciła konkretnych wskazówek odnośnie tego, jak sprawić, by praca na drugim monitorze nie była tylko wymówką do wyświetlenia kolejnego okienka z rozpraszaczami. ;)

Oto one:

  • dopasuj ułożenie monitorów do obowiązków – jeśli twoja praca polega na analizie danych, kompilowaniu informacji (np. piszesz tekst na podstawie źródeł, stawiasz stronę i od razu chcesz zobaczyć, jak będzie wyglądać etc.), postaw na monitory ustawione obok siebie, tj. tak, by stykały się bokami mniej-więcej na wprost twojego wzroku. Dzięki temu zwiększysz obszar roboczy. Natomiast, jeśli większość czasu spędzasz pisząc na jednym monitorze, a drugi jest pomocniczy – ustaw ten pierwszy na wprost, a ten drugi lekko obok. Dzięki temu nie tylko poprawisz ergonomię, ale i swoje skupienie;
  • drugi ekran nie może spełniać roli twojej komórki ;) – nie wykorzystuj drugiego monitora by być na “bieżąco” (otwarte media społecznościowe czy mail) – to multitasking jak każdy inny, a nie zwiększenie produktywności ;)
  • drugi ekran świetnie sprawdza się przy pracy z metodą Pomodoro – kiedy piszę teksty (takie jak ten) bardzo lubię wyświetlić na drugim ekranie ogromny licznik Pomodoro, który skutecznie zagania mnie do pracy, kiedy tylko się rozproszę. Wrażenie – absolutnie bezcenne!
  • pomyśl o desktopowych wersjach aplikacji, których używasz w przeglądarce – na laptopie nie jest to może najlepsze rozwiązanie, ale z dwoma monitorami – jak najbardziej! Jeśli korzystasz z narzędzia do zadań (jak ClickUp czy Notion), zainstaluj je na komputerze, zamiast korzystać z przeglądarki – dostęp do nich będzie szybszy, a tobie nie “omsknie” się palec na Onet czy Pudelka… ;)

Monitory do pracy zdalnej Philips – czy warto?

Nie jestem blogerką technologiczną, więc nie będę tu czarować cię danymi. Dla mnie sprzęty mają być “niewidoczne” w użytkowaniu, tj. powinny świetnie działać, znacząco poprawiać komfort pracy i nie sprawiać problemów. Jeśli takie są – mają u mnie kredyt zaufania.

Z monitorami do pracy zdalnej Philipsa obcuję od grudnia (ponad kwartał!) i mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie już innej pracy. Moje małe, domowe biuro zamieniło się w centrum dowodzenia wszechświatem (;)) z łatwym dostępem do projektów, plików i aplikacji, których używam na co dzień. Myślę, że nie czułam, jak bardzo frustrująca jest praca na laptopowym ekranie, dopóki nie spróbowałam pracy z dwoma monitorami.

A jeśli na technikaliach ci zależy, to dodam że monitory Philips mają bardzo dobrą jakość obrazu i podwyższony kontrast, a także wbudowane głośniki z niezłym dźwiękiem. Jako graczka mogę tez powiedzieć, że Philips puszcza oczko do tych pracujących z domu, którzy po godzinach lubią pograć – wiele ich ergonomicznych monitorów ma też funkcje dedykowane graczom, w tym tryby wyświetlania, które pokochacie. ;)

A jak z ceną? Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że Philips ma w swojej ofercie zarówno monitory z bardzo wysokiej półki, jak i takie, których koszt zamknie się w maksymalnie trzech cyfrach. Z dwóch testowanych monitorów ten oznaczony 242E2FA w popularnych sklepach z elektroniką kosztuje trochę ponad 700 zł – a przy tej klasie sprzętu, to naprawdę przefantastyczna cena.

Philips podaje, że taki setup może przyspieszać pracę do nawet 30%, ale ja powiedziałabym, że mój komfort zwiększył się pewnie o 100%. Myślę, że podobnie pomyślą osoby, które tak jak ja spędzają dużo czasu na zadaniach wymagających tzw. “klepania w klawiaturę”, tj. piszą, kodują, robią grafikę, montują filmy. Spróbuj raz pracy na dwóch monitorach i już nigdy nie będziesz chcieć pracować inaczej – zaufaj mi.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o ergonomicznych monitorach Phillips, koniecznie zajrzyj na oficjalną stronę.

//Tekst „monitory do pracy zdalnej” przygotowany przy współpracy z firmą Phillips //