Cały 2019 i początek 2020 był dla mnie prawdziwym rollecoasterem. I miałam nadzieję, że ten już taki nie będzie.

Tymczasem świat powiedział: „Nie, Natalia, jeszcze nie masz dość wrażeń!” i zafundował nam ogólnoświatową pandemię.

Dlatego zamiast spokoju, było jeszcze więcej zmartwień i stresu. Tym większego, że miał to być pierwszy rok, w większości poświęcony pracy wyłącznie nad Life Geekiem, redukując pracę marketingową dla klientów.

Jednym słowem – mogło być ciężko. Na szczęście, nie było tak źle.

To jeden z kilku tekstów dotyczących podsumowania roku 2020 – pozostałe znajdziesz tutaj.

Jak robię podsumowanie roku?

Niezmiennie moje podsumowanie roku opiera się na schemacie, o którym pisałam już rok temu na blogu. To bardzo skrócona forma, a kompletny proces już niedługo przejdziesz ze mną na weekendowych warsztatach online. :)

Rok Life Geeka – treści

To był przedziwny rok dla nas wszystkich. Przede wszystkim, zgodnie z panującym w sieci trendem, Life Geek zwolnił blogowe obroty.

Treści pisane są super, ale malejące zasięgi w social mediach i w ogóle niechęć do dłuższych form (nie moja, Czytelników ogólnie!) sprawiły, że przeniosłam swoje siły w inne miejsca.

Blog

Mimo to blog Life Geek rósł jak na drożdżach i ostatecznie zakończył rok świetnymi zasięgami – ponad dwa razy większymi, niż w 2019!

W 2020 napisałam dla was, łącznie z tym – 52 teksty. To dużo mniej, niż w zeszłym roku (było 90!), ale wychodzi na to, że średnio pojawiał się jeden tekst na tydzień, więc to chyba nie jest zła statystyka!

Pisałam przede wszystkim o rzeczach, które zajmują twórców i pracowników wiedzy – o robieniu notatek, Zettelkasten czy Notion. Często wracaliście do tych wpisów, więc to chyba dobry kierunek.

Z moich wyliczeń wynika, że najbardziej pokochaliście te wpisy:

  1. Jak wstawać rano z łatwością? 9 nieoczywistych sposobów
  2. Jak się uczyć jako dorosły? 8 potężnych strategii, by szybko przyswoić nowe wiadomości
  3. Jak robić lepsze notatki z książek (i nie tylko!)?
  4. 92 rodzaje zadań, które możesz dodać do codziennego planowania
  5. Jak ograniczyć niebieskie światło na komputerze i telefonie?

Nie mogę też wspomnieć o ważnych wyróżnieniach – nagrody Wschodząca Gwiazda Blogosfery od Tomka Tomczyka oraz wyróżnienia w ramach Share Week u Andrzeja Tucholskiego. Oba były możliwe tylko dzięki waszemu wsparciu, za co NA MAKSA dziękuję!

Strona, blog i sklep przeszły też ogromny redesign. Zrobiłam go sama, „tymi ręcami” – nie powiem, czuję się bardzo dumna z tego powodu. <3

Ale to nie na blogu było najintensywniej w tym roku. Lifegeekową działalność oparłam przede wszystkim na dwóch kanałach. Są to:

Oba te miejsca spełniają różne funkcje. Na grupie dzieliliśmy się sukcesami, wspólnie robiliśmy różne lifegeekowe wyzwania i poznawaliśmy się lepiej.

Instagram

Instagram był miejscem, na którym Life Geeka można zobaczyć „od kuchni” – podejrzeć codzienność, przygotowywanie produktów, a także dostać dawkę inspiracji i wiedzy. Tam jest mnie najwięcej na co dzień.

W ciągu roku Instagram urósł dwa razy, a ja dzięki niemu byłam w stanie poznać wiele z was osobiście, nawiązać współpracę i przyjaźnie. To zdecydowanie moje ulubione medium w tym roku.

Newsletter

Osobne miejsce w moim sercu zajmuje newsletter, gdzie oprócz newsów i ciekawostek dzieliłam się tym, co na serduchu mi aktualnie leży. Z waszych zwrotnych maili wnioskuję, że taka forma mocno przypadła wam do gustu.

Obecnie blisko 6000 osób co tydzień czyta lifegeekowe newslettery – to również OGROMNY wzrost od początku roku i moja duma. :)

Najłatwiej na lifegeekowy newsletter wskoczyć, zapisując się do Biblioteki Life Geek. Znajdziesz tam OGROM treści – darmowych ebooków, checklist, szablonów i planerów do druku!

Rok Life Geeka – produkty

Rok 2020 to także Life Geek jako mocniejsze, już płatne wsparcie. Pisałam rok temu, że mam ambitne plany co do tego roku. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że dwa miesiące później zamkniemy się w domach, wychodząc w zasadzie tylko na zakupy i spacer z psem.

Lockdown zaskoczył mnie tuż przed następną edycją kursu Skup Się Wreszcie i przed pisaniem pierwszego Hackbooka. Mimo że nie mówiłam o tym publicznie, to myślałam wtedy o zakończeniu przygody z uczeniem was o produktywności, organizacji i celach.

Zwyczajnie, miałam wrażenie, że to nie będzie wiedza i umiejętności, które komukolwiek się teraz przydadzą… Jak się myliłam! :)

Praca z domu wiele osób rzuciła w zupełnie nowe środowisko, z którym muszą sobie radzić – po swojemu albo z moją pomocą. Wielu z was zaczęło myśleć o własnych biznesach (albo chociaż o freelancerce) i z organizacją tych tematów coraz częściej również potrzebujecie pomocy.

Lifegeekowe wsparcie – nie tylko w postaci wiedzy, ale też – a może przede wszystkim – wspierającej społeczności i bezpośredniego „kopa w tyłek” pomogło wielu z was przetrwać ten czas (wiem, że tak jest, bo do mnie piszecie :)) i to napawa mnie ogromną dumą.

To dlatego między innymi, trochę po cichu, uruchomiłam możliwość bezpośredniej pracy mentoringowej ze mną. Po cichu, bo sami zgłaszacie chęć współpracy i zainteresowanie jest na tyle spore, że w listopadzie zawiesiłam zapisy – zwyczajnie, było was za dużo! :)

Te produkty kupowaliście najczęściej

Rok Life Geeka – społeczność

W międzyczasie wokół Life Geeka zaczęło pojawiać się coraz więcej ambitnych czytelników. Takich, którzy chcą zacząć żyć po swojemu – albo już tak działają. Tworzą projekty, z których są dumni, uruchamiają biznesy i potrzebują wsparcia, by to wszystko poukładać.

Z niczego w tym roku nie jestem tak dumna, jak z mojej społeczności – tego, że znajdujecie w sobie siłę do zmian, motywację by sięgać po więcej i niezgodę na to, by żyć tak, jak dyktują wam inni.

To dla mnie kwintesencja Life Geeka – osoby, która chce być dumna z tego, jak żyje i działa, chce być wolna, realizować swoje pasje i osiągać cele. Tworząc niesamowite, cudowne projekty, od których trzęsie się świat. :)

Zresztą sami zobaczcie te 3 kobiety-wymiataczki, które pracowały ze mną nad celami na początku roku:

Społeczność dała mi nie tylko siłę, ale realnie wpłynęła na to, jak Life Geek się rozwija – poprzez… dołączenie do mojego teamu Pawła (grafika) i Martyny (project managerki). Z Pawłem pracowaliśmy wcześniej przy innych projektach, ale Martyna najpierw płaciła mnie, zanim ja zaczęłam płacić jej. :) To wsparcie dało mi oddech i szansę na to, by o Life Geeku móc też zacząć myśleć wysokopoziomowo. Za co mojemu małemu teamowi jestem dozgonnie wdzięczna!

Plany na 2020 i ich realizacja

Pora rozliczyć się z tego, co planowałam w tym roku. W tekście dotyczącym minionych 12 miesięcy mocno stawiałam na:

  • bloga jako formę komunikacji z Wami
  • nastawienie na narzędzia dotyczące produktywności
  • kursy online
  • dużo praktyki
  • produktywność z przymrużeniem oka ;)
  • indywidualne wsparcie

Z dumą mogę powiedzieć, że… prawie nic się nie udało! Dlaczego z dumą? Bo udało się to, co dla mnie najważniejsze – pokazywanie wam rozwoju i organizacji bez spiny, za to praktycznie i konkretnie.

Bardzo często mówię Wam, że do celów warto mieć podejście… przedsiębiorcze, czyli nie przywiązywać się za mocno do konkretnego procesu, ale do tego, by ciągle iść do przodu. Zmieniać, poprawiać i modyfikować to, jak chcesz osiągnąć to, co jest dla ciebie ważne.

Gdybym przywiązała się tylko do konkretnych projektów, musiałabym powiedzieć, że to był spalony rok. Nie wypuściłam prawie żadnego nowego kursu. Zaczęłam pracować z wami indywidualnie dopiero w połowie roku.

Ale jeśli popatrzę na to z punktu widzenia mojej lifegeekowej misji – wyszło lepiej, niż się spodziewałam! Bo:

  1. zamiast kursów wypuściłam aż 3 (!) ebooki – RESET (podsumowanie roku), Hackbook: Planowanie i organizacja oraz Hackbook: Ustalanie i realizacja celów, które równie praktycznie podchodzą do tematu, ale dzięki niższej cenie mogą dotrzeć do większej liczby ludzi;
  2. robiłam najlepsze na świecie webinary w ramach Ogarniętych Poniedziałków, które pokazywały produktywność bez spiny;
  3. dzięki niezliczonej ilości ankiet i rozmów z wami na początku roku mogłam lepiej dopracować ofertę indywidualnej współpracy i wsparcia;
  4. poprowadziłam 3-miesięczny Tajny Projekt, który okazał się przedsięwzięciem wyczerpującym, ale cholernie satysfakcjonującym – dlatego już niedługo o nim nieco więcej;
  5. pojawiłam się w kilku podcastach, w tym u ukochanego Nozbe, który był na moim bucket list od dawna;
  6. pod koniec roku dopięłam ważny dla mnie, zewnętrzny projekt – moduł SEO do Szkoły Bloga w ramach Akademia.pl Mirka Burnejko;
  7. pracowałam z zewnętrznymi klientami marketingowymi, choć coraz mniej i coraz rzadziej – zgodnie z planem.

Life Geek jako projekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Było nas wszystkich więcej niż się spodziewałam. Dostałam od was więcej wsparcia, życzliwości i zaufania, niż mogłam sobie kiedykolwiek wymarzyć. Przekroczyłam, czasem nawet o 100%, prawie wszystkie cele związane z tym przedsięwzięciem na 2020 rok.

Jestem cholernie dumna, nawet jeśli z moich konkretnych planów w zasadzie nie wyszło nic konkretnego. :)

Wnioski i odczucia z 2020 roku

To najtrudniejszy dla mnie fragment tego tekstu, głównie dlatego, że osobisty.

Tak to już jest z twórczością i biznesami online, że bardzo często nierozerwalnie związane są z ich właścicielem. Więc trudno mi mówić o wnioskach z lifegeekowego roku bez mówienia o… sobie.

Z drugiej strony, mam trochę poczucie, że Life Geek stał się – jeszcze mocniej, niż w zeszłym roku – poletkiem do eksperymentów i produktywnym perpetuum mobile.

Bo działam tak, jak was uczę i uczę tego, co zadziała u mnie. Z każdym momentem, w którym Life Geek mocniej wchodzi w komercyjne projekty, a ja z blogerki staję się właścicielką firmy, organizacja, cele i strategiczne myślenie staje się dla mnie coraz ważniejsze.

Mam poczucie, że to tym cenniejsza wiedza – i że moje wnioski mogą pomóc tym, którzy próbują iść podobną ścieżką.

Poniżej kilka z nich:

1. Czas przyjmie dużo, ale głowa nie

Mówiłam już na Instagramie o tym, że przeplanowałam końcówkę roku. Uwzględniłam czas, zadania, projekty, nie uwzględniłam… własnego zmęczenia i tego, jak mocno wpłynie na wydajność mojej pracy. Zmęczenia wynikającego nie z za dużej liczby zadań. Ale z tego, jak były wymagające dla mnie psychicznie.

Note to self: bój się i rób (tak działam cały czas), ale pamiętaj, że strach i niepewność wyczerpują bardziej, niż lista to-do zapakowana pod sufit.

2. Szukaj wsparcia u ludzi podobnych tobie

Jednym z najważniejszych elementów tego roku były dla mnie mastermindy z dwoma niesamowitymi przedsiębiorczyniami – Agnieszką Skupieńską z Tosieoplaca.pl i Agnieszką Werechą-Osińską z FotoDoKwadratu.pl.

Ich wiedza, dobre słowo i życzliwość nieraz pomagały przetrwać mi trudne chwile, których zapewne nikt z was tu nie widział.

I choć otrzymuję mnóstwo bezwarunkowego wsparcia od Małża czy przyjaciół, to takie wirtualne spotkania z osobami, które mają podobne zawodowe bolączki jak ja, dały mi najwięcej siły i motywacji do tego, by iść do przodu, mimo przeciwności.

3. Wiedza nie jest ważna, ważne jest to, jak ją wykorzystasz

Myślę, że żyjemy w czasach galopującej inflacji wiedzy. Jest jej coraz więcej i coraz taniej (a czasem zupełnie za darmo). W tym roku przestałam na potęgę kupować książki, kursy, czytać 1034893 różnych źródeł i blogów. Zamiast przyswajać i chomikować – przechodzę do wypróbowania i odrzucenia (albo pozostawienia) tego, czego się nauczyłam.

Wierzę, że w naszej pracy, tak mocno opartej na wiedzy, to nie jej brak jest problemem, a raczej umiejętność i motywacja do jej wykorzystania.

Dlatego bez żalu rezygnuję z wszystkich materiałów, które teoretyzują, a stawiam na te, które opierają się o proces i konkretne kroki.

Nie potrzebuję więcej wiedzieć, by działać. Potrzebuję wiedzieć, od czego zacząć.

4. Ważne jest to, gdzie idziesz, a nie jakie buty założysz

Czyli, mniej poetycko – miej swoje duże cele, ale nie trzymaj się kurczowo planu na ich realizację.

Pisałam o tym trochę wyżej, w sekcji dotyczącej zrealizowanych i niezrealizowanych planów na ten rok. Szalony 2020 pokazał mi, że moją lifegeekową misję szerzenia praktycznej produktywności bez spiny dla pracowników wiedzy mogę realizować na różne sposoby – i że wcale nie muszą być to te drogi, które miałam w planach na początku roku.

W tym roku zamieniłam kursy na ebooki. Wpisy na bloga na krótkie formy i stories. A podróże na niewielkie wyjazdy (wtedy, kiedy się dało) i workation w miejscach znanych, ale bliskich mojemu sercu.

Nie przywiązywałam się do formy – eksperymentowałam, zmieniałam, testowałam, mając w serduchu wizję i intencję tego, jak chcę, by wyglądało moje życie.

Z moich przemyśleń powstał lifegeekowy Hackbook o celach, który niezmiennie mocno ci polecam.

5. Nie bój się prosić o wsparcie

„Jeśli chcesz robić rzeczy szybko – rób samemu, jeśli chcesz robić rzeczy wielkie – poproś o wsparcie” – to parafraza cytatu mojej biznesowej mentorki Sigrun.

Mimo, że nie planuję mieć 35 firm i miliona pracowników, bardzo cenię sobie możliwość pracy z innymi w rzeczach, które mogę oddelegować.

Bez profesjonalnego grafika żaden Hackbook nie miałby szansy zaistnieć. Bez pomocy project managerki organizacja webinarów byłaby orką na ugorze. Bez korektorki – w najnowszym Hackbooku wszystko nie brzmiałoby tak dobrze jak brzmi.

A bez naszych połączonych mocy Life Geek nie miałby szansy na robienie rzeczy, które naprawdę zapierają mi dech w piersiach – nawet, jeśli trochę wolniej, niż bym chciała. :)

6. Możesz więcej, niż ci się wydaje :)

Często piszecie do mnie, że chcecie mieć moją energię, motywację czy odwagę. Prawda jest taka, że nie jestem w żadnych z tych aspektów lepsza, mądrzejsza czy bardziej utalentowana niż każde z was.

Boję się tak samo. Stresuję pewnie jeszcze bardziej (ja ogólnie bardzo dużo się w życiu stresuję :)). Prowadzi mnie upór, pragnienie wolności (dla siebie i dla ciebie) i odrobina szaleństwa, dzięki której działam, zanim zacznę myśleć o konsekwencjach.

Właśnie dlatego pokazuję ci mój prywatny punkt z podsumowania roku. „Mogę więcej, niż mi się wydaje” to pierwsze, co zapisałam w prywatnym podsumowaniu.

Właśnie dlatego, że jestem taka, jak ty.

Też nie wierzę w siebie.
Też cholernie się boję.
Też mam pasję, misję i wiarę w to, że mogę tym, co wiem, pomóc jakoś światu.

W tym roku usunełam się sobie z drogi. Dałam wolną rękę na działanie, nie wątpliwości. I właśnie dzięki temu zrealizowałam więcej, niż wymarzyłabym sobie na początku tego szalonego roku.

A jeśli ja mogę, to ty możesz tym bardziej.

Dziękuję!

Kończąc podsumowanie roku, niezmiennie – dziękuję. Za wiarę. Za wsparcie. Za zaufanie. Za dobre słowa, mądre uwagi, które pomagają rozwijać Life Geeka, pomysły na treści, produkty i działania.

Za to, że jesteś najlepszym czytelnikiem, jakiego mogłam sobie wymarzyć. :)

Niech ci się wiedzie w 2020 roku! <3

A jeśli masz ochotę podzielić się tym, co dobrego przyniósł dla ciebie ten rok, to jestem tu i czekam w komentarzach!